Ucieczka ze Stalagu i archeologia PRL-u. Niezwykłe tajemnice cmentarza na Łącznej w Toruniu.

31 paź 2025

Ucieczka ze Stalagu i archeologia PRL-u. Niezwykłe tajemnice cmentarza na Łącznej w Toruniu.

Jest ostatni dzień października - niezwykły czas, tuż przed Dniem Wszystkich Świętych. Czas zadumy, palących się zniczy, ale też odkrywania śladów tych, którzy byli tu przed nami. Pamięć jest dla mnie kluczowa - to ona buduje tożsamość miejsca.

Ujęcie z drona pokazujące rozplanowanie ram grobowych na cmentarzu ewangelickim przy ul. Łącznej w Toruniu

Dziś chcę Cię zabrać w takie miejsce - pełne historii, przez dekady ukryte przed wzrokiem przechodniów, a jednak będące niemym świadkiem losów lewobrzeżnego Torunia. Chodź ze mną na ulicę Łączną 38, na Stawki.

Zdjęcia, które tu zobaczysz, zrobiłem już jakiś czas temu - w 2018 roku. Powstały w ramach niezwykłego wydarzenia "100 razy Toruń", gdzie stu fotografów odkrywało miasto na nowo, a mi w udziale przypadł właśnie ten owiany tajemnicą fragment lewobrzeża. Fotografie przeleżały w archiwum, czekając na odpowiedni moment.

I ten moment nadszedł teraz, napędzany nową, fascynującą opowieścią.

Historia, która sama prosiła o opowiedzenie

Cała ta historia wróciła do mnie z podwójną siłą niedawno, dzięki spotkaniu z Michałem Wiśniewskim, prezesem Stowarzyszenia Lapidaria. To ludzie, którzy od lat przywracają pamięć zapomnianym cmentarzom. Michał opowiedział o tym miejscu w tak barwny sposób, że poczułem, jakbym przeniósł się w czasie.

Zbliżenie kamiennej dekoracji nagrobnej z rozmytym, mglistym tłem cmentarza

A historia tego cmentarza - założonego prawdopodobnie dla osadników olęderskich gdzieś po 1723 roku - to gotowy scenariusz na film sensacyjny.

Tajemnica ucieczki ze Stalagu 13

Najbardziej poruszający wątek nie dotyczy nawet samego cmentarza, a tego, co działo się tuż obok niego. W czasie II wojny światowej w pobliżu cmentarza znajdował się niemiecki obóz jeniecki - Stalag XIII - dla żołnierzy alianckich.

Prezentacja mapy ucieczki ze stalagu i fragmentów historii cmentarza na Łącznej w Toruniu.

Michał Wiśniewski opowiedział historię jak z "Wielkiej Ucieczki". Dwóch jeńców - angielski sierżant Foster i kapral Capard - postanowiło uciec. Ich plan zakładał przedostanie się przez teren sąsiadujący z cmentarzem.

Niestety, podczas ucieczki złapano kaprala, który był słabszy fizycznie. Sierżant Foster, mimo że mógł uciekać dalej, sam się poddał. Stwierdził: "jak mamy umrzeć, to umieramy razem". Obaj trafili do obozu koncentracyjnego. Kapral zmarł.

Sierżant Foster cudem przeżył wojnę. I po 1945 roku namalował tę niesamowitą mapę - dokładny plan ich drogi ucieczki. Widać na niej, jak przeciskali się obok budynków wojskowych (istniejących do dziś) i szli wzdłuż płotu cmentarza.

Co ciekawe, w czasie wojny cmentarz był otoczony zasiekami, a fragment ulicy Łącznej nosił nazwę Cmentarnej (Cymentalna).

"Stajnia Augiasza" i "Archeologia PRL-u"

Po 1945 roku nadeszło zapomnienie. A potem - dewastacja.

"Stajnia Augiasza" to mało powiedziane. Michał bez owijania w bawełnę nazwał to "zarośniętą kloaką". Jeden z mieszkańców, który nabył gospodarstwo obok w latach 70., opowiadał, że poprzedni właściciel zrobił sobie w ogrodzeniu prywatne przejście na cmentarz, który traktował jak śmietnisko.

Fragment płyty nagrobnej z motywem serca, kotwicy i krzyża oraz liści palmowych na cmentarzu ewangelickim w ToruniuPrzewrócona kamienna płyta z niemieckim napisem leżąca wśród wyschniętych traw na dawnym cmentarzu ewangelickim

I to nie byle jakie. Wolontariusze podczas prac znajdowali tam nie tylko ludzkie kości. Znajdowali mnóstwo kości świń, krów i kur. Wyglądało to, jakby ktoś intencjonalnie zrobił tam sobie składowisko padłego bydła.

Prace porządkowe to była, jak ujął to Michał, "archeologia PRL-u" - buteleczki, flakoniki po perfumach, śmieci z lat 70., 80. i 90., wszystko wrzucone między groby.

Przez dekady miejsce to zarastał bluszcz. Wikipedia wspomina nawet o legendzie związanej z majorem Henrykiem Rochnińskim, który słysząc plotkę, że pochowano tam jakiegoś generała, w 2009 roku wziął żołnierzy z pobliskiej jednostki, by "wykosić" cmentarz. Generała nie znalazł, więc prace porzucono. A bluszcz - jak to bluszc z - odrósł dwa razy grubszy.

Tytaniczna praca i niezwykłe odkrycie

Dopiero tytaniczna praca wolontariuszy ze Stowarzyszenia Lapidaria, Stowarzyszenia Stawki i Zespołu Szkół nr 34 przyniosła efekty.

Kiedy zaczynali, oficjalna ewidencja (z 1994 roku) mówiła o 27 nagrobkach. Tyle było widać w chaszczach. Po latach odkrzaczania, kopania i usuwania ton śmieci, doliczono się ponad 120 śladów pochówków!

Odkryli też coś niezwykle poruszającego - w południowo-zachodniej części cmentarza natrafili na osobną kwaterę dziecięcą, z co najmniej 40 małymi nagrobkami.

Kolejne zdjęcie lotnicze z wyraźnymi rzędami i pustymi ramami grobowymi na dawnym cmentarzuPrzewrócona kamienna płyta z niemieckim napisem leżąca wśród wyschniętych traw na dawnym cmentarzu ewangelickim

Dzięki współpracy z miastem, na cmentarz trafiła minikoparka. A operator maszyny, pan Witkowski, okazał się "złotym człowiekiem" - za każdym razem, gdy jego łopata "poczuła" coś twardego, zatrzymywał pracę, dając sygnał wolontariuszom.

Efekt? Udało się posklejać 24 niemal kompletnie potłuczone tablice nagrobne. Dziś są zdeponowane i czekają na specjalne stojaki, by wrócić na swoje miejsce. Na wielu z nich powtarza się sygnatura Augusta Irmera - lokalnego kamieniarza z przełomu wieków.

Mniejsze fragmenty zebrano w tzw. lapidarium. I tu kolejna anegdota ze spotkania - Michał z uśmiechem opowiadał, że wykonawca wybrany przez miasto zalał je "pseudotynkiem", przez co wygląda, jak wygląda. Ale jest. I świadczy o historii.

W takich chwilach czuję, że fotografia to coś więcej niż zdjęcia - to misja opowiadania historii, które inaczej przepadłyby na zawsze. To zresztą nie jedyna zapomniana nekropolia w tej części miasta. Opisywałem już także nowy cmentarz ewangelicki na Podgórzu, którego historia jest równie fascynująca.

Historie takie jak ta napędzają mnie do dalszych poszukiwań. Jeśli chcesz zobaczyć więcej takich opowieści, nie tylko w formie pisanej, zapraszam na mój kanał YouTube - dążę 4000 godzin oglądania, by móc dalej rozwijać te projekty i pokazywać Ci nieodkryte zakątki!

Tworzenie tych materiałów - reportaży, filmów i artykułów - to setki godzin pracy w terenie i przy komputerze. Jeśli doceniasz odkrywanie takich zapomnianych perełek i chcesz wesprzeć kolejne wyprawy, możesz postawić mi wirtualną kawę przez Zrzutkę. Każde wsparcie pomaga w finansowaniu nowych projektów.

A może planujesz własną podróż śladami niszowych zabytków i lokalnej historii? Chętnie pomogę w jej zaplanowaniu podczas konsultacji podróżniczej.

Zostawiam Cię z tą historią. Pamiętajmy o tych, którzy byli przed nami.