Spittelau: Najpiękniejsza spalarnia świata, która ogrzewa Wiedeń. Odkryłem arcydzieło Hundertwassera.

3 lis 2025

Spittelau: Najpiękniejsza spalarnia świata, która ogrzewa Wiedeń. Odkryłem arcydzieło Hundertwassera.

Wiedeń pachnie kawą i pieczonym kasztanem, ale jest w nim też zapach, którego nie czuć. To zapach ognia, który pali się w samym środku miasta - niewidzialny, czysty, ujarzmiony. Gdy wysiadłem przy stacji metra Spittelau, słońce odbijało się od złotej kuli na kominie tak mocno, że przez chwilę pomyślałem, jakby ktoś zawiesił na niebie dodatkowe słońce. W tej samej sekundzie wróciło zdanie, które słyszałem już wcześniej: to najpiękniejsza spalarnia świata.

Wjazd śmieciarek do spalarni Spittelau w Wiedniu, u podnóża kolorowej fasady Hundertwassera.

Ale słowo „spalarnia” nie pasuje do tego miejsca. To coś między rzeźbą a maszyną do ogrzewania marzeń. Między technologią a sztuką. Między światem inżynierów a światem malarzy, którzy nie potrafią rysować prosto.

Hundertwasser: sztuka zamiast komina

Kiedy podchodzisz bliżej, Spittelau wygląda jak coś, co wymknęło się z kart baśni. Falujące ściany, drzewa rosnące z dachów, kolumny w kolorach porzuconych przez logikę i odzyskanych przez intuicję. Nigdzie nie ma linii prostych. Każde okno wygląda jak gest - spontaniczny, emocjonalny, nie do powtórzenia. I nagle przypominasz sobie nazwisko: Hundertwasser. Człowiek, który malował spirale, a potem zamienił je w architekturę.

To on nadał Spittelau tożsamość. W latach osiemdziesiątych, po pożarze, Wiedeń mógł ten budynek zburzyć. Był przecież brzydki, przemysłowy, typowy dla epoki betonu i funkcjonalizmu. Ale burmistrz Helmut Zilk miał wtedy odwagę zaprosić artystę. Hundertwasser nie chciał - powiedział, że nie będzie ozdabiał „brudnego pieca”. Zgodził się dopiero wtedy, gdy miasto przyjęło jego trzy warunki: najlepsze możliwe filtry spalin, rozwój systemu selektywnej zbiórki odpadów i pełną wolność artystyczną.

Nie wziął za projekt ani szylinga.

Wnętrze czystego ognia: jak to działa?

Wchodzimy do środka. Bunkier - ogromna hala, w której powietrze drży od napięcia i ciężaru. Po jednej stronie ściana szkła, po drugiej wielki chwytak, który zanurza się w górze śmieci. W jednej chwili wyciąga sześć ton życia - wszystko, co Wiedeń wyrzucił. To, co było wczoraj obiadem, paczką z dostawy, pamiątką z koncertu, trafia tu, do przemysłowego serca miasta.

Autor na dachu Spittelau z widokiem na Wiedeń i charakterystyczny element instalacji.Autor na dachu spalarni Spittelau w Wiedniu z widokiem na złotą kulę w tle.

Georg, przewodnik, uśmiecha się. „Codziennie przyjeżdża tu dwieście śmieciarek. Rocznie to około 250 tysięcy ton odpadów. Wszystko, czego nie da się już odzyskać, idzie na ruszt. Ale to, co stąd wychodzi, to nie dym, tylko ciepło dla sześćdziesięciu tysięcy mieszkań.”

Patrzę na monitory w sterowni. Kolorowe linie pokazują temperaturę spalania - 850, 900, 1100 stopni. W piecu nie widać płomienia, tylko pulsujący blask. Ściany drżą, jakby w środku grała orkiestra. Każda nuta to kilowat energii, każda przerwa to chwila, gdy węgiel nie istnieje, a ciepło rodzi się ze śmieci.

Widok do wnętrza bunkra spalarni, gdzie gromadzone są odpady przed spaleniem.

Za halą zaczyna się inny świat - techniczny, chłodny, jak wnętrze laboratorium. Filtry, rury, zbiorniki. Georg prowadzi nas wąskimi korytarzami. „To jest filtr tkaninowy, coś jak Gore-Tex w wersji XXL. Spaliny mają tu 180 stopni. Po przejściu przez membrany zostaje głównie para. Pyły i popiół spadają do kontenerów, które jadą na specjalne składowisko w Niemczech. Nie możemy ich tu trzymać - są zbyt toksyczne.”

Za zakrętem widać kolejną konstrukcję - stalową wieżę, z której wydobywa się delikatna mgła. „To nasz prysznic” - mówi Georg. „Tyle że dla gazów.” Woda z wapnem rozpyla się w drobne kropelki, które łapią metale ciężkie i kwasy. W efekcie to, co na początku było trującym powietrzem, na końcu staje się czystą parą wodną.

Widok na elewację spalarni Spittelau z charakterystyczną złotą kulą na kominie.Zbliżenie na błękitny komin Spittelau zakończony złotą kulą.

Wychodzimy po schodach na górę. W tle szum - głęboki, rytmiczny, jak ocean w stalowym basenie. To turbina. Z każdego płomienia rodzi się para, z każdej pary prąd.

Wiedeń 2040: manifest neutralności

Na zewnątrz miasto toczy się swoim rytmem. Tramwaj przejeżdża obok, ludzie piją kawę w budkach, dzieci idą do szkoły. Żadne z nich nie wie, że właśnie obok ich stacji metra trwa nieustanna praca, która utrzymuje Wiedeń w cieple. System ciepłowniczy miasta ma już 1200 kilometrów długości - tyle, ile trasa z Wiednia do Paryża. Woda w głównych rurach ma około 130 stopni i ciśnienie 22 bary. Potem przez wymienniki trafia do mieszkań, gdzie oddaje ciepło i wraca do sieci, chłodniejsza, gotowa na kolejny cykl.

Fragment ogrodu na dachu Spittelau z widokiem na rośliny i mozaikową ścianę budynku.

Kiedy Georg opowiada o przyszłości, w jego głosie słychać dumę, ale też odpowiedzialność. „Dzisiaj czterdzieści procent domów w Wiedniu jest podłączonych do sieci ciepłowniczej. W 2040 roku ma być sześćdziesiąt. Wtedy nie będzie już gazu. Ciepło ma pochodzić z czterech źródeł - ćwierć z odpadów, ćwierć z geotermii, ćwierć z pomp ciepła i ćwierć z gazów odnawialnych. Całość ma być neutralna klimatycznie.”

To zdanie brzmi jak manifest.

Przy jednej z hal pokazują nam nową pompę ciepła - ogromne niebieskie urządzenie, które wykorzystuje energię z kondensatu po oczyszczaniu spalin. Temperatura tej wody to pięćdziesiąt stopni - za mało dla sieci. Pompa podbija ją do dziewięćdziesięciu i wprowadza z powrotem w obieg. „Jedna jednostka prądu daje nam cztery jednostki ciepła” - mówi inżynier. „Dzięki temu możemy ogrzać dodatkowych szesnaście tysięcy mieszkań. To energia, która kiedyś po prostu uciekała w powietrze.”

Obok, na ekranie, migają dane. Ciepło, prąd, ciśnienie, para. W liczbach widać życie miasta.

Złota kula po zmroku: symbol odwagi

Wieczorem wracam na zewnątrz, bo chcę zobaczyć to miejsce po zmroku. Niebo granatowe, powietrze gęste od wilgoci, a kula na kominie świeci jak księżyc. Elewacje ożywają w świetle - niebieskie pasy, czerwone łaty, złote płytki, wszystko drga. W górze widać zarysy drzew, które rosną na dachu, a z ich gałęzi spływa w dół delikatny cień.

Kolorowy element architektoniczny w kształcie kopuły na dachu spalarni Spittelau, w barwach czerwieni, błękitu i fioletu.Fragment kolorowej fasady Spittelau z niebieskimi panelami i charakterystyczną złotą kulą komina.

Patrzę na komin i myślę o tym, jak odważne było to wszystko w latach osiemdziesiątych. Zamiast ukryć przemysłowy obiekt, miasto wystawiło go na widok publiczny. Zamiast uciekać od śmieci, uczyniło z nich źródło ciepła i symbol odpowiedzialności. Dziś, kiedy mówimy o zielonej transformacji, Wiedeń pokazuje, że to nie tylko technologia, ale też kultura i estetyka.

Wiedeń jest miastem, które potrafiło pogodzić sztukę z inżynierią. Wystarczy popatrzeć na Spittelau, żeby to zrozumieć. Komin to nie tylko komin. To pomnik miejskiej odwagi, w którym Hundertwasser zostawił swoje spirale, a inżynierowie Wien Energie dopisali ciąg dalszy.

Dach Spittelau z alejką spacerową, złotymi kulami i widokiem na panoramę Wiednia.

Wchodząc pod złotą kulę, czujesz, że tu naprawdę wszystko ma sens: śmieci, które stają się energią, para, która zamienia się w światło, i sztuka, która nie odgradza się od fabryki, tylko ją ozdabia.

To nie jest opowieść o spalarni. To opowieść o mieście, które postanowiło, że nawet komin może być piękny.

Złota kula nad Wiedniem wciąż świeci. Nie dymem, lecz światłem. I może właśnie dlatego Wiedeń zimą jest tak ciepły.

Okiem Obiektywu w Wiedniu

Takie miejsca jak Spittelau to jest sól moich podróży. To dowód na to, że technologia może iść w parze ze sztuką, a odwaga w myśleniu zmienia całe miasta. To właśnie takie historie chcę Wam przywozić. Jeśli cenisz takie reportaże i chcesz wspierać moją pracę nad "Okiem Obiektywu", możesz postawić mi wirtualną kawę na Zrzutce.

A może sam planujesz wyjazd do Wiednia? Chcesz odkryć nie tylko Schönbrunn, ale też takie perły jak ta? Skorzystaj z moich konsultacji podróżniczych!

Ten reportaż to także doskonały przykład mojej oferty współpracy dla miast i regionów. Potrafię opowiadać o innowacjach, ekologii i technologii w sposób, który inspiruje. Zapraszam do kontaktu!

Inne miejsca warte odwiedzenia: MAPA