Są takie spotkania, które zostają w głowie na lata. Dla mnie jednym z nich był warsztat z Sabiną Lorenc-Goły i Dawidem Gołym z GOPR. Dziś wracam do ich najważniejszych lekcji.
Rozmawialiśmy o marszu po lodowcu: od banalnych błędów po szybkie przejście do układu ratowniczego. To jest esencja pracy w górach: schematy wyćwiczone tak, by w momencie kryzysu działały jak odruch. Bo jak mówią Sabina i Dawid, ich celem jest uczyć jak wrócić do domu.
Chamonix i Mer de Glace - tam rodzi się pokora
Ich pierwsze alpejskie doświadczenia prowadzą prosto do kolebki alpinizmu: Chamonix i Mer de Glace. To największy lodowiec Francji, rozciągający się na ponad 7 kilometrów długości w masywie Mont Blanc, utworzony przez połączenie lodowców Géant i Leschaux. To właśnie tam śnieg, który z daleka wygląda jak "łatwa ścieżka", w mgnieniu oka potrafi zamienić niewinny spacer w brutalną lekcję pokory. Dziś ten lodowiec to także smutny symbol zmian klimatu, a tempo jego zaniku jest przerażające.
W naszej rozmowie padła też zagadkowa nazwa "Douon" - trudnego czterotysięcznika na granicy. Szybka weryfikacja tropów (dojazd od Rifugio Torino, nieczytelna linia zjazdów) prowadzi do jednego wniosku: to musiał być legendarny Dent du Géant (Ząb Giganta / Dente del Gigante, 4013 m) - skalna ikona granicznego rejonu między Francją i Włochami.
Jak iść? Czyli obalamy mity o lodowcowej linie
Przejdźmy do konkretów. Jakie odstępy trzymać na lodowcu? Wiele osób rzuci "20 metrów". Jak się okazuje, to nie jest żaden dogmat. W praktyce i na szkoleniach (np. Ortovox Safety Academy) dla zespołu dwuosobowego rekomenduje się raczej 15 do 18 metrów. Do tego dochodzą węzły hamujące na linie, jeśli zespół jest doświadczony i wie, jak z nich korzystać.
Ważniejsza od "magicznej liczby" jest konsekwencja i realny zapas liny na działania ratownicze.
A co z długością liny? Dawid słusznie wyśmiał dźwiganie pełnych 60 metrów "tylko na lodowiec". Owszem, 60 metrów daje więcej opcji ratowniczych (np. przy wyciąganiu przez nawis), ale jeśli planujemy czysty trawers lodowcowy, bez zjazdów, to często bilans zysków i strat (ciężar!) wygrywa. W wielu przypadkach lina 40–50 metrowa dla dwójki w zupełności wystarczy – pod warunkiem, że zespół nie planuje zjazdów, a teren jest bez dużych szczelin. W szkoleniach przewodnickich (np. ENSA, UIAA) przy trawersach lodowcowych często stosuje się krótsze odcinki, by ograniczyć ryzyko plątania i przyspieszyć działanie w razie upadku partnera.
Gdy partner wpada do szczeliny: Flaschenzug i TIBLOC
To jest sedno warsztatu. Co robisz, gdy partner znika pod śniegiem? Musisz działać jak automat. Pierwszy ruch: szybkie odwieszenie się i odciążenie partnera. Dopiero potem budujesz układ wyciągowy, czyli słynny "flaschenzug".
W praktyce genialnie sprawdza się tu połączenie taśmy 120 lub 180 cm oraz przyrządu z przechwytem ruchu, jak np. Petzl Micro Traxion (który ma sprawność łożysk na poziomie 91%!).
W rozmowie padł też "t-block" - chodziło oczywiście o Petzl TIBLOC. To ultralekki blocker ratunkowy, ale trzeba z nim uważać. Producent ostrzega, że przy złym użyciu (np. złej średnicy liny lub szarpnięciu) jego ząbki mogą uszkodzić oplot. To sprzęt ratunkowy, nie do zabawy.
Najczęstsze błędy, które widzą instruktorzy GOPR
Na koniec Sabina i Dawid podzielili się tym, co widzą w górach najczęściej, a co mrozi krew w żyłach:
- Złe wiązanie zespołów (albo kompletny brak związania na lodowcu)
- Rutyna zamiast partnerstwa - brak wzajemnego „checku” sprzętu przed wejściem na lód.
- Drobiazgi, które zabijają: kaptur na kask zakładany za późno, brak ochrony UV (nos potrafi się spalić „od środka”), złe ubranie przy długiej asekuracji.
- Niewłaściwe użycie „żelastwa”, np. TIBLOC na linie dynamicznej pod dynamicznym obciążenie
Filozofia: Technika i Partnerstwo
Z całego tego spotkania w głowie zostało mi jedno, najmocniejsze zdanie Sabiny: "Wolałabym wrócić razem do domu niż w pojedynkę."
I o to w tym wszystkim chodzi. Najlepsza technika i najdroższy sprzęt bez uczciwego partnerstwa i nawyku wzajemnego sprawdzania są tylko teorią. W górach liczy się zespół.
Opowiedzmy Twoją historię!
Relacjonowanie spotkań z ludźmi, którzy uczą gór z pasją i szacunkiem, to fundament "Okiem Obiektywu". Jeśli sam organizujesz warsztat, konferencję, festiwal górski lub inne wydarzenie i potrzebujesz kogoś, kto opowie o nim w porywający sposób, zapraszam do współpracy.
A może masz surowy materiał ze swoich szkoleń lub wypraw i chcesz go zamienić w opowieść, która przyciągnie klientów? Sprawdź moją ofertę montażu filmów!
Jeśli takie merytoryczne materiały są Ci bliskie i chcesz, by powstawało ich więcej - możesz postawić mi wirtualną kawę na Zrzutce. Dziękuję!
Inne miejsca warte odwiedzenia: MAPA




