Zazwyczaj góry poznaje się z poziomu ścieżki. Tempo narzuca nachylenie stoku, pogoda i własna kondycja. W szybownictwie perspektywa jest inna. Nie ma silnika, hałasu ani bezpośredniego kontaktu z terenem. Jest wysokość, wiatr i decyzje podejmowane w przestrzeni, w której margines błędu jest minimalny.
Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w szybownictwie, od lat lata w rejonach uznawanych za skrajnie trudne: w Himalajach, Karakorum, Andach i na Kaukazie. Jego relacje pokazują, że w takich wyprawach samo latanie bywa najprostszym elementem całego przedsięwzięcia, a walka o start zaczyna się często w gabinetach ministrów lub na spalonych słońcem pustkowiach - podobnie jak w klasycznym himalaizmie, o którym mówił Krzysztof Wielicki.
„Szybownictwo jest bardzo odpowiedzialnym sportem. W kabinie nie ma drugiej osoby, która przejmie odpowiedzialność. Wszystko, co robimy - jak sterujemy i gdzie lecimy - definiuje bezpieczeństwo lotu” - podkreśla Sebastian Kawa.
Jak szybowiec utrzymuje się w powietrzu (i dlaczego lata 200 km/h?)
Szybowiec porusza się dzięki energii atmosfery. Każdy metr wysokości jest zapasem czasu i przestrzeni. Kawa tłumaczy to prosto: nowoczesny szybowiec zrzucony z Kasprowego Wierchu mógłby dolecieć w okolice Kielc.
„Wysokość to waluta. Im jej masz więcej, tym więcej masz opcji. W górach często decyduje ona o tym, czy w ogóle masz gdzie lądować” - mówi.
W górach piloci wykorzystują trzy główne zjawiska:
- Termika - ciepłe prądy wznoszące. W silnych warunkach do szybowców dolewa się wodę jako balast, by zwiększyć prędkość przelotową.
- Noszenie żaglowe - wiatr unoszący się na zboczach. Lot odbywa się bardzo blisko skał, bez marginesu błędu - podobnie jak w ekstremalnych przejściach opisywanych przez Denisa Urubkę.
- Fala górska - stabilne prądy powstające za pasmami górskimi, sięgające nawet 9-10 tysięcy metrów, pozwalające lecieć ponad chmurami i turbulencją.
Wiatr: wróg paralotniarza, sprzymierzeniec szybownika
Planując wyprawy, Sebastian Kawa często analizuje zdjęcia wykonane przez innych, np. paralotniarzy. Jednak to, co dla nich jest barierą nie do przejścia, dla szybowca jest paliwem. W górach wysokich wiatr często osiąga prędkość 100-200 km/h.
„Paralotnia przy takim wietrze po prostu się poskłada, nie poleci pod wiatr. Jeśli pilot rzuci spadochron zapasowy, wyląduje w miejscu, z którego nie ma powrotu” - tłumaczy mistrz.
Szybowiec jest inny. Dzięki swojej aerodynamice i masie (często dociążony wodą) potrafi zamienić ten pęd powietrza w energię. To właśnie ta różnica sprawia, że tam, gdzie kończy się zasięg innych statków powietrznych, zaczyna się królestwo szybowców.
Himalaje: biurokracja trudniejsza niż latanie
Podczas wyprawy w Himalaje w 2013 roku największym wyzwaniem okazały się nie góry, lecz urzędy. Pozwolenia w Nepalu traciły ważność wraz ze zmianą rządu. Całą procedurę trzeba było zaczynać od nowa, biegając z pismami od pokoju do pokoju.
„W górach czekasz na pogodę, w urzędach na ludzi. Jedno i drugie potrafi trwać tygodniami” - wspomina Kawa.
Kiedy wreszcie udało się wystartować, wilgotne powietrze znad Zatoki Bengalskiej przyklejało chmury do zboczy. Dopiero front chłodny oczyścił niebo i uruchomił falę.
Lot na wysokości 9600 metrów w rejonie Annapurny był nagrodą za cierpliwość. Everest znalazł się w zasięgu, ale bez jednoznacznej zgody przelot nad nim nie wchodził w grę - podobnie jak w długich projektach zdobywania Korony Himalajów, o których opowiadała Dorota Rasińska-Samoćko.
Karakorum: Bal Lotnika i droga do Skardu
Karakorum to „zimna pustynia”, oddzielona doliną Indusu od wilgoci Himalajów. To właśnie w tym rejonie historia eksploracji zapisała się najmocniej - także w opowieściach o Jerzym i Cecylii Kukuczkach (czytaj więcej).
Droga do Skardu prowadziła przez Turcję, Iran i Pakistan. Na granicy irańskiej dokumenty uznano za sfałszowane. Dopiero sieć osobistych kontaktów - uruchomiona telefonicznie przez znajomych z Polski - pozwoliła kontynuować podróż.
W Beludżystanie temperatura sięgała 52 stopni Celsjusza. Przejazdy odbywały się w asyście uzbrojonych konwojów. Inspiracją do wyprawy było jedno zdjęcie - wykonane przez paralotniarzy Red Bulla - pokazujące chmury z bardzo wysokimi podstawami.
Kaukaz: 6 sekund od katastrofy
Podczas lotów nad Kaukazem doszło do jednej z najgroźniejszych sytuacji w karierze Sebastiana Kawy. W dwuosobowym szybowcu, podczas ucieczki przed pogarszającą się pogodą, pasażer przez pomyłkę wyłączył główne zasilanie zamiast przełączyć baterię.
Maszyna wpadła w chmurę przy prędkości około 200 km/h bez działających przyrządów. „Bez widoczności pilot traci orientację po kilku sekundach. To nie teoria, to praktyka” - mówi.
Przez około minutę lecieli bez pełnej kontroli nad maszyną nad górzystym terenem. Dopiero doświadczenie i opanowanie pozwoliły odzyskać zasilanie, orientację i bezpiecznie opuścić chmurę.
Antarktyda: Ostatnia granica
Choć Himalaje i K2 brzmią jak szczyt marzeń, dla Sebastiana Kawy mapa wyzwań wciąż ma białe plamy. Jedną z nich jest Antarktyda. Logistyka takiej wyprawy to jednak koszmar, przy którym biurokracja w Nepalu wydaje się prosta.
„Musimy być po stronie argentyńskiej, gdzie jest baza Marambio. Nie ma tam jednak portu morskiego, więc szybowiec musiałby polecieć samolotem Hercules” - wyjaśnia Kawa.
Transport szybowca w luku bagażowym samolotu wojskowego to skomplikowana operacja. Skrzydła i kadłub muszą być idealnie zabezpieczone i ułożone tak, by zmieściły się obok walizek i innego ładunku. Do tego dochodzą ogromne koszty i konieczność uzyskania zgód wojskowych, które często są cofane w ostatniej chwili. Mimo to, wizja lotu nad lodowcami Antarktydy, wykorzystując tamtejsze fale atmosferyczne, pozostaje jednym z najbardziej ambitnych celów w świecie lotnictwa bezsilnikowego.
Szybownictwo to eksploracja
Dla Sebastiana Kawy szybownictwo jest formą eksploracji świata i samego siebie. Wymaga wiedzy, pokory i zdolności rezygnacji, gdy warunki lub procedury na to nie pozwalają.
„W świecie pełnym wirtualnych bodźców warto wejść w coś bardzo prawdziwego. Latanie w górach takie właśnie jest” - podsumowuje.
Chcesz zobaczyć te góry na własne oczy?
Nie musisz być pilotem szybowca, by poczuć ten klimat. Jeśli ten wpis Cię zainspirował, zajrzyj na nasz kanał YouTube, gdzie znajdziesz więcej wizualnych opowieści z wypraw.
🎥 Subskrybuj Okiem Obiektywu na YouTube
Tworzenie takich materiałów to moja pasja, ale też ogrom pracy. Jeśli doceniasz merytoryczne przygotowanie tego tekstu i czas poświęcony na rozmowy oraz research, możesz postawić mi wirtualną kawę.
Do zobaczenia na szlaku (lub w powietrzu).











