To był wakacyjny sierpniowy poranek. Pociąg osobowy do Łodzi wyruszył z Torunia z kilkuminutowym opóźnieniem. O 4.30 na wysokości podtoruńskiej Brzozy jego kurs został nieoczekiwanie przerwany. Czołowo uderzył w niego, jadący tym samym torem, pociąg towarowy z Otłoczyna.
Przyczyn katastrofy do dziś do końca nie udało się wyjaśnić. Winą za wypadek obarczono maszynistę pociągu towarowego, który - jak się okazało - pracował nieprzerwanie 25 godzin i znalazł się na niewłaściwym torze.
Ku pamięci ofiar katastrofy, każdy pociąg przejeżdżający przez wąwóz w Otłoczynie, wydaje sygnał dźwiękowy. Stanął tam także pomnik przypominający te wydarzenia.