Powódź Tysiąclecia ~ Okiem obiektywu

Powódź Tysiąclecia

Powódź jest jak wojna. W Bośni i Hercegowinie ponad milion ludzi (1/4 mieszkańców) ucierpiała w powodziach. Porównać to można do skutków zniszczeń wojennych z lat 1992-1995.
Powódź Tysiąclecia
Bardzo dobrze pamiętam 2002 rok. Wielka powódź tysiąclecia, nawiedziła wtedy tereny Europy Środkowo-Wschodniej. Największe zniszczenia miały miejsce na terenach: Austrii, Czech, Niemiec, Słowacji, Polski, Węgier, Rumunii i Chorwacji. Straty sięgały miliardów euro.

Na własne życzenie z zwołaną osobiście grupą ludzi z całej Polski – udaliśmy się do czeskiej Pragi (Praha) tuż po przejściu wielkiej fali.


Powódź z 2002 r. była o tyle ekstremalna, że przyszła w dwóch falach, w około tygodniowym odstępie. Pierwsza fala była ekstremalna i nasyciła teren wodą. Woda z drugiej fali nie miała już gdzie wsiąkać, a była nie mniejsza niż ta pierwsza. Centrum szkód znajdowało się na południu Czech, dziś są dwa centra – na południu i na północy Czech. To bardzo negatywny czynnik, ale nie tak bardzo dla samej Pragi, jak dla terenów położonych nad dolną Łabą.

Do przejścia wielkiej wody przez Czechy, zwanej także powodzią pięćdziesięciolecia doszło w sierpniu 2002 r. W zaledwie 10 dni zatopiona została ponad jedna trzecia terytorium Republiki Czeskiej. Najbardziej ucierpiało południe i centrum kraju, w tym Praga. Zginęło wtedy 17 osób.
Powódź Tysiąclecia
Niedziela, 8.09.2002 r.
Wyjazd do Republiki Czeskiej rozpoczęliśmy z dwóch miejsc w Polsce: z Częstochowy oraz z Krakowa. Wyjechaliśmy dwoma autokarami podstawionymi nam przez Państwową Straż Pożarną. Oba autokary spotkały się na przejściu granicznym w Kudowie Zdroju i dalej już pojechaliśmy razem. Po przekroczeniu granicy, która przejechaliśmy bez żadnej kontroli paszportowej (uwaga, uwaga - granice jeszcze nie były otwarte a Polska nie była w UE). Wszystko to dzięki Ambasadzie Czeskiej w Warszawie, która poinformowała wcześniej właściwe służby o naszym przyjeździe. Na miejsce dojechaliśmy późno pewnie gdzieś ok. 22 a dokładnie do miejscowości Czerveny Hradek, położonej koło zamku rodziny Horvathow, gdzie mięliśmy pierwszy nocleg.

Poniedziałek, 9.09.2002 r.
Rano dostaliśmy wiadomość, że oczekują nas w sztabie kryzysowym w Pradze, gdzie otrzymamy przydział do pracy. Dojechaliśmy do Pragi około południa i po otrzymaniu zaprowiantowania, rękawic, wody mineralnej i masek przeciwpyłowych, rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Jeden autokar z 40 osobami pojechał na ulice Trojska, gdzie pomagaliśmy w sprzątaniu posesji.
Woda sięgała tam trzeciego piętra i większość domów praktycznie była cala pod woda. Nasza pomoc zwykłym mieszkańcom Pragi, polegała na wynoszeniu i paleniu mebli, skuwaniu tynków, usuwaniu mułu oraz myciu sprzętów domowych. Wszystko po to aby rozpocząć osuszanie budynków.

Drugi autokar z reszta ludzi pojechał na druga stronę Wełtawy do parku Stromovka gdzie pomagaliśmy przy rekultywacji i sprzątaniu. Wieczorem, po całym dniu pracy poszliśmy wszyscy ocenić zniszczenia Praskiej Starówki.

Wtorek, 10.09.2002 r.
Kolejny dzień, wraz z 20 osobową grupą, rozpoczęliśmy od prac w parku Stromovka w Pradze. Pozostali pojechali do miejscowości / dzielnicy Pragi - Zbraslav. Tutaj praca polega głównie na pomocy ludziom w sprzątaniu oraz renowacji i osuszaniu budynków publicznych. Cześć domów już wtedy nadawała się do rozbiórki a tam gdzie widzieliśmy szanse na odbudowę, skuwaliśmy tynk wewnątrz i na zewnątrz. Jest to o tyle istotne, iż do przyjścia mrozów mury domów muszą wyschnąć. W przeciągu minimum pól roku nikt się do nich z powrotem nie wprowadzi.

Praca jest bardzo ciężka, cały czas jesteśmy ubrani w specjalne kombinezony a na głowach mamy maski przeciwpyłowe, gogle i czapki.

Po południu okazało się, ze do końca naszego pobytu w Czechach będziemy mieszkać w szkole w Zbraslaviu. Po pracy wróciliśmy wiec do Czervenego Hradka, zjedliśmy obiadokolacje i zmoknięci (dopadła nas ulewa w drodze powrotnej) wróciliśmy do Zbraslavia.
Powódź Tysiąclecia
Środa, 11.09.2002 r.
Od rana kontynuowaliśmy prace w Zbraslaviu i w parku Stromovka. Tego dnia, Wojsko Czeskie, zaserwowało nam śniadanie i obiad z pakietów żołnierskich. Na pobliskim boisku mięliśmy do dyspozycji wojskową łaźnie, stołówkę, piekarnie i kuchnie na ciężarówce marki … Praga.

Po południu otrzymaliśmy pierwsze oficjalne podziękowania ze strony czeskiej za nasza prace. Jesteśmy tu potrzebni, bowiem czeskie wojsko powoli kończy prace, sztaby w dzielnicach rozwiązuje się a w dalszym ciągu jest wiele miejsc, gdzie jeszcze nikt nie pomagał.

Tego dnia rozpoczynamy współpracę z organizacja Clovek w Tisni - spolecnost pri CTV, która teraz jako jedyna w sposób zorganizowany pomaga na dużą skale powodzianom. Po powrocie do szkoły okazało się, ze musimy zmienić lokal, bowiem w poniedziałek zaczyna się tam rok szkolny. Przenoszą nas na druga stronę ulicy, do sali gimnastycznej nad miejscowym teatrem. Ma to dobre strony, bowiem cześć z nas załapuje się na bardzo ciekawe modernistyczny spektakl, prawdopodobnie o historii Pragi. Prawdopodobnie, gdyż całość spektaklu była, z oczywistych względów, w języku czeskim.

Czwartek, 12.09.2002 r.
Wreszcie dobra pogoda. Śniadanie serwuje nam znów czeskie wojsko. Udajemy się z powrotem do pracy. W Zbraslaviu kończymy pomagać przy osuszaniu ostatnich domów, na ul. Troiskiej ustawiła się kolejka mieszkańców i wraz z lista społeczna na której rozpisano na godziny, gdzie będziemy pomagać. Mieszkańcy prześcigają się w bonusach. Wieczorem każdy z nas otrzymuje drobny prezent od organizacji Clovek w Tisni - spolecnost pri CTV jak i zbieramy bardzo gorące podziękowania od czeskich oficjeli (samorządowych i rządowych). Dzień kończy się kolacja w restauracji na rynku w Zbraslavie.
Powódź Tysiąclecia
Piątek, 13.09.2002 r.
Ostatni dzień naszego pobytu w Republice Czeskiej. Pobudka trochę później i wyjazd od Polskiej Ambasady w Pradze.

Dzięki życzliwości personelu, zostawiamy autokary na parkingu pod ambasada i idziemy zwiedzać Pragę. Wracamy na oficjalne spotkanie z Ambasadorem Rzeczpospolitej Polski w Pradze, gdzie otrzymujemy podziękowania za pomoc od naszych dyplomatów. Jednocześnie zostajemy oprowadzeni po jednym z najładniejszych naszych budynków dyplomatycznych RP i ogrodzie, położonym na zboczu Hradczan. Tego dnia opuszczamy Republikę Czeską.