Marek Długołęcki - Kolarz i pies ~ Okiem obiektywu

Marek Długołęcki - Kolarz i pies


Rz: Jak ludzie reagują, gdy mówi im pan, że ściga się na rowerze przyczepionym do psa? Zdziwieniem, śmiechem?

Marek Długołęcki: Śmiechem nie. Ale zaciekawienie jest duże i zawsze pojawia się seria pytań: skąd ten sport? Gdzie się go uprawia? Jak ten pies ciągnie i kto decyduje, w którym kierunku jechać, skoro pies jest z przodu? Dlaczego lina łącząca rower z psem musi być amortyzowana? Jaki jest język komend?"

Jaki jest?

Prosty. Gee (dżi)! – w prawo. How! (ha!) – w lewo. Straight ahead! – prosto. Heja! go! – przyspiesz. Meta! – cała naprzód, kończymy, możemy wygrać. Oraz hooo hoou – spokojnie, zwolnić.

Dlaczego mówi się, że bikejoring to dyscyplina kamikadze?

Bo gdy startujemy, jesteśmy w dzikim, oszałamiającym pędzie. Jeździmy bardzo szybko, bardzo krótko i bardzo agresywnie. Jesteśmy najszybsi ze wszystkich psich zaprzęgów.


Szybsi niż sanie, które ciągną zimą psy?

Tak. W żadnym innym sporcie z udziałem psa nie osiąga się takich prędkości w wyścigach. Pewnie dlatego, że w żadnym z pozostałych nie łączy się na taką skalę pracy mięśni ludzkich i psa. Te sporty są coraz popularniejsze. Można je uprawiać przez cały rok, i w górach i na równinach, zarówno indywidualnie, jak i grupowo. Z psim zaprzęgiem łączony jest trekking i jogging, zimą sanie lub narty, latem specjalny wózek lub właśnie rower.

O jakich prędkościach mówimy?

Średnie z zawodów wahają się między 30 a 35 km na godzinę. Maksymalne dochodzą do 50 – 60 km na godzinę.



Co jest główną siłą tandemu? Pies, kolarz, po równo?

To zależy. Proporcje zależą od możliwości kolarza, do których pies musi być dostosowany. Jeśli ktoś jest słabszy kolarsko, musi mieć większego psa, choć z kolei taki pies ma ograniczenia – nie będzie bardzo szybki. Pies daje od 20 do 40 proc. napędowej siły. Efektywność zwierzęcia zależy od umiejętności komunikowania się z nim za pomocą kilku prostych komend. A także od zgrania tandemu, wzajemnego zaufania.

Jeśli coś szwankuje podczas wyścigu, to najczęściej z winy psa, powodów technicznych czy błędu człowieka?

Gdy warunki nie są sprzyjające, jest śliskie błoto i mamy wywrotki na zakrętach czy drewnianych mostkach, to trudno znaleźć winnego. Poza taką sytuacją – zawsze z powodu kolarza. Z własnego doświadczenia widzę, że jeśli Zoja popełnia błąd, to tylko dlatego, że ja np. za szybko daję komendę. Ona reaguje natychmiast. I skąd ma pies wiedzieć, że właśnie skręcił w drogę nienależącą do trasy?


Źródło: rp.pl
Foto: maszer.com.pl